O godność stanu pielęgniarskiego zabiegająca…
Panie Jezu, dziękujemy za kolejne czwartkowe spotkanie z Tobą. Jesteś pośród nas żywy i prawdziwy. Chcemy Cię adorować, chcemy zasłuchać i zapatrzeć się w Ciebie. Właśnie w czwartek przekazałeś uczniom receptę na szczęście już tu na ziemi. Uniżywszy się, obmywszy im nogi, poleciłeś, aby i oni tak czynili. I dodałeś: „Będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować”.
Ześlij nam Panie swojego Ducha, abyśmy weszli w tę scenę, lepiej ją zrozumieli i zechcieli przyjąć.
Pierwsze minuty poświęcimy na cichą adorację.
* * *
Panie Jezu, w naszych czwartkowych adoracjach przewodniczką jest bł. Hanna Chrzanowska. Chcemy, aby stawała się nam coraz bliższa, dlatego rozważamy poszczególne wezwania litanijne. Dziś będziemy modlić się słowami:
Bł. Hanno Chrzanowska, o godność stanu pielęgniarskiego zabiegająca – módl się za nami!
(śpiew inwokacji)
Jako wprowadzenia posłuchajmy fragmentu pamiętnika bł. Hanny:
Moja decyzja pójścia do szkoły pielęgniarskiej spotkała się z aprobatą nie tylko Matki, ale i Ojca, który co prawda aprobował nieraz z góry wszelkie inne moje kroki… Natomiast tzw. opinia publiczna była mocno zdziwiona. Pewna pańcia tłumaczyła mi, że co innego pielęgnować żołnierzy podczas wojny, a co innego iść do zwykłego szpitala, gdzie właściwie nie ma co robić. (To znaczyło nie ma co robić dla przyzwoitych osób). Inna żeńska osobliwość kiedyś utyskiwała ogólnie, że taki jakiś powstał zawód dziwny, głupawy, poniżający… Na co ktoś zareplikował: no, nie taki znowu głupawy, skoro prof. Chrzanowski pozwala córce iść do takiej szkoły. A ona na to: to już Chrzanowscy tak nisko podupadli, że córkę dają na pielęgniarkę?
Od samego początku Hanna stykała się z niezrozumieniem i pogardą dla stanu pielęgniarskiego: najpierw wśród opinii publicznej, później wśród samych pielęgniarek, niedoceniających własnej pracy. Przeciwdziałała temu jak umiała: śmiechem, perswazją i własnym przykładem. Sama miała to szczęście, że jako adeptka pielęgniarstwa trafiła na instruktorkę, która umiała wpoić swoim uczennicom, że praca przy chorym jest zaszczytem w myśl średniowiecznej zasady: chory to nasz pan. Z czasem doszły jeszcze względy ewangeliczne. Hanna zrozumiała, że wykonując taki a nie inny zawód wypełnia największe przykazanie: służy człowiekowi a w nim Chrystusowi.
Za chwilę odmówimy różaniec, w którym będziemy polecać wszystkie intencje zanoszone za wstawiennictwem bł. Hanny. Odczytajmy je. (tu odczytujemy prośby) (śpiew inwokacji)
Zapraszamy do włączenia się w modlitwę, do przewodniczenia poszczególnym dziesiątkom. Dziś odmówimy tajemnice światła.
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego
Wierzę w Boga, Ojcze nasz, 3 x Zdrowaś Mario
- Chrzest Pana Jezusa w Jordanie
Panie Jezu, wchodząc w wody Jordanu, bierzesz na siebie grzechy wszystkich ludzi. Nie zamykasz się przed nikim. Twoja miłość wszystko cierpliwie zniesie, aż po krzyż, byle nas ocalić, byle wyrwać z czeluści śmierci, byle obdarzyć szczęściem, byle doprowadzić całą ludzką rodzinę do Domu Ojca.
Słowa bł. Hanny:
(Choć długie lata pracowałam jako instruktorka), zawsze bardziej chodziło mi o chorych, niż o szkolenie… Dlatego ten rodzaj pracy był mi i jest tak bliski. Są takie wśród nas pielęgniarek, które lubują się samą pracą, tą przede wszystkim, która wymaga zręczności, szybkiej orientacji, obsługi zawiłych aparatów, znajomości instrumentów. Do takiej nie miałam pociągu. Przyciągał mnie chory człowiek. Pielęgniarstwo domowe stawia nas najbliżej chorego takiego, jakim jest, i ta prosta, a nieraz tak bardzo trudna praca przy nim, to właśnie ta, która mi daje coś jakby szczęście.
Muszę dodać, że choć w mojej pradawnej szkole uczono nas zaparcia się siebie, ofiarności bez zastrzeżeń, choć na naszej szkolnej broszce, wśród innych napisów widniał napis: służba- jakże daleko, będąc tak blisko człowieka, któremu służyłam, byłam od ducha służby ewangelicznej. Ani mi nie mignęła myśl o służbie Bogu, dalekie mi było nieznane pojęcie o życiu na chwałę Bożą, dalekie przez długie lata.
-
Objawienie siebie na weselu w Kanie Galilejskiej
Panie Jezu, w Kanie Galilejskiej uczyniłeś taki znak, że uwierzyli w Ciebie uczniowie. Twoje cuda były i są potrzebne, bo potwierdzają naukę, która jest sprzeczna z tym, w co wierzy świat. Uczysz, że bogactwo, honory, przewaga nad innymi to strata, a w najlepszym razie poważne niebezpieczeństwo. Najwyższym dobrem jest dla Ciebie to, co świat odrzuca z pogardą: obdarowywanie, służba, ustępowanie pierwszeństwa, a więc życie miłością.
Słowa bł. Hanny:
Nasz zawód dlatego ma w sobie tyle godności, że stoimy przy chorym. Stoimy do końca, do śmierci i przy śmierci. Wyznam, że czuję szczególną wdzięczność dla Pana Boga za to właśnie.
-
Głoszenie Królestwa Bożego i nawoływanie do nawrócenia
Panie Jezu, wiele osób mylnie sądzi, że sam dekalog wystarczy, a przecież jest on zaledwie fundamentem. Na nim postawiłeś nowy filar – mandatum novum – nowe przykazanie. Powiedziałeś: „miłujcie się wzajemnie, tak jak Ja was umiłowałem”. Akcent nie jest położony na człon „miłujcie się wzajemnie”, bo ten był już znany w Starym Przymierzu. Każdy Izraelita wiedział, że ma miłować bliźniego, jak siebie samego. Czytał o tym w Księdze Kapłańskiej. Nowość Twojego przykazania polega na tym, że mamy się miłować tak, jak Ty nas umiłowałeś, a więc do końca, bez reszty, nie wyłączając nikogo, służąc wszystkim, a nawet oddając za nich życie.
Ze wspomnień o bł. Hannie:
Hanna bardzo boleśnie przeżyła w ostatnich latach swojego życia widoczny, niestety, prawie wszędzie upadek pielęgniarstwa, odchodzenie pielęgniarek od chorego… Tak pisała: „Miejscem najczęstszego przebywania pielęgniarek nie są pokoje chorych, ale pokój dyżurny, który opuszczają przede wszystkim dla wykonania zaleceń lekarzy jak zrobienie zastrzyku, czy rozdanie leków, a nie dlatego, aby chorego umyć, nakarmić lub z nim porozmawiać. Bardzo piękne wyjątki toną w morzu zaniedbań. U podstaw takiego stanu rzeczy leży wielkie nieporozumienie. Uważa się tzw. przyłóżkową pielęgnację w porównaniu do zabiegów zleconych, chociażby zastrzyków, za coś niższego. Jakby zapewnienie choremu higieny osobistej nie wpływało na jego sen, apetyt, samopoczucie, a więc czynniki istotne dla leczenia. I co z tego, że chory ma na złamaną kończynę artystycznie założony gips, a inny dostaje najnowocześniejsze leki, kiedy swędzenie nie mytej skóry nie daje mu spać? Kiedy z braku pielęgnacji dostaje odleżyn, nie tylko bolesnych, ale pogarszających stan ogólny aż do śmierci włącznie? Zresztą, czy można dzielić pracę na niższą i wyższą? (…) Pielęgniarkom, które gardzą taką pracą należy współczuć – są biedne, bo głupie jak owe panny ewangeliczne.”
-
Przemienienie na Górze Tabor
Panie Jezu, sami z siebie nie umielibyśmy kochać tak, jak Ty, więc w czasie chrztu św. każdego z nas obdarowałeś Boską miłością, która odtąd rozlana jest w naszych sercach (Rz 5,5). W miarę tego, jak pozwalamy jej działać, rozkwitamy, wznosimy się na wyżyny, dokonuje się nasza przemiana.
Ze wspomnień o bł. Hannie:
W pamiętniku Hanny można znaleźć następujące wyznanie: „Nigdy w życiu nie żałowałam, że nie jestem lekarzem.”
Była dumna z tego, że jest pielęgniarką i za absurdalny uważała szerzący się wśród młodszej generacji kompleks niższości i niedoceniania zawodu pielęgniarki, wynikające z zupełnego niezrozumienia istoty tej pracy. Śmiała się często, że jeśli ma jakiś kompleks, to właśnie wyższości z tego, że jest pielęgniarką.
-
Ustanowienie Eucharystii
Panie Jezu, w nowym przykazaniu nie mówisz wprost o miłości do Boga, tylko o miłości do bliźniego. A jednak jego wypełnienie jest doskonałym miłowaniem Ciebie, zgodnie z Twoimi słowami: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). Jeśli więc prawdziwie kochamy naszych braci, to jest w nas też doskonała miłość ku Bogu (1 J 4, 12).
Słowa bł. Hanny:
My, pielęgniarki, pracujemy dla Chrystusa. On sam to wyraźnie powiedział w przypowieści o dobrym Samarytaninie. Zobowiązuje nas to – wywyższa zawód lekarza, pielęgniarki, gdyż oni to właśnie ukazani są całemu światu jako ilustracja do największego przykazania miłości.
Modlitwę przygotowała pani mgr Justyna Paluch, sekretarka kancelarii parafii św. Mikołaja w Krakowie
0 komentarzy