Dzieło życia Hanny, czyli Pielęgniarstwo Parafialne, to jej troska nie tylko o ciało ale i o dusze chorych. To ona zadbała, żeby Kościół przyszedł do chorych, skoro oni nie mogli przyjść do kościoła; zorganizowała rekolekcje dla chorych, odwiedziny duszpasterzy, zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu, uzyskała zgodę na możliwość odprawiania Mszy świętej w domu chorego jeszcze przed Soborem Watykańskim II.
Ale Hanna taką samą troską otaczała młode adeptki zawodu pielęgniarskiego; organizowała rekolekcje i dni skupienia, a także pielgrzymkę na Jasną Górę, co przypłaciła utratą stanowiska dyrektorki Szkoły Pielęgniarstwa Psychiatrycznego.
Dlaczego tak się troszczyła o dusze innych ludzi? Bo sama bardzo głęboko przeżywała swoją wiarę i również nieustannie troszczyła się o jej rozwój. Z jej notatek i listów można wyczytać, że wędrówki po górach, piękno przyrody, to te doświadczenia, które bardzo ją zbliżały do Boga, pomagały przeżywać Jego majestat. Ale nade wszystko zachwyciła ją duchowość benedyktyńska i liturgia odprawiana w Tyńcu, a zwłaszcza Triduum Paschalne. Żeby je móc przeżywać, trzeba było dojść piechotą przez pola, bo autobus nie dojeżdżał do samego Tyńca. Tam, razem z przyjaciółkami, wynajmowała jakiś stryszek gdzie nocowały. Posilały się kaszą z mlekiem, po które do gospodarzy wysyłały najmłodszą z nich. Wszystkie te niewygody tylko potęgowały przeżycie tego niezwykłego Misterium Wielkiego Tygodnia. Została benedyktyńską oblatką. Często była widywana siedząca na murach „po turecku” z brodą podpartą na dłoni, zapatrzona w dal…
Tyniec z czasów, gdy odwiedzała go Hanna.
0 komentarzy