{:pl}
W czasie śpiączki pewnej chorej przyśniła się Hanna Chrzanowska. Uśmiechała się i zapewniała: „Wszystko będzie dobrze”. A wszystko to za sprawą pobożnych pielęgniarek z Krakowa. Oto historia cudu, który został zatwierdzony przez Watykan.
Cud, o którym tu mowa, miał miejsce w Krakowie. Mieście, z którym Chrzanowska była wielorako związana rodzinnie oraz zawodowo. Choć urodziła się w Warszawie (1902 r.), to do Krakowa przyjechała mając zaledwie 8 lat i tam podjęła najważniejszą życiową decyzję: o zostaniu pielęgniarką.
W czasach II Rzeczpospolitej przebywała raczej w Warszawie lub na stypendiach zagranicznych. Ale od momentu wybuchu II wojny światowej już do końca życia przebywała w Krakowie. Tam podjęła współpracę najpierw z kard. Adamem Sapiehą, potem zaś z kard. Karolem Wojtyłą.
Dzięki życzliwości przyszłego papieża Hannie Chrzanowskiej udało się zrealizować swój pomysł pielęgniarstwa parafialnego. Polegał on na tym, aby chorym z parafii była świadczona pomoc nie tylko w formie posługi księdza lub darów materialnych, lecz także pracy pielęgniarki. A ponieważ sama Hanna była bardzo religijna i codziennie uczestniczyła w mszy świętej, starała się także o to, aby była ona odprawiana również w domach obłożnie chorych.
Jej aktywności nie zahamowała nawet choroba nowotworowa. Zmarła w 1973 roku, a 25 lat później rozpoczął się proces beatyfikacyjny. W 2015 r. ogłoszono dekret o heroiczności jej życia i cnót. Do beatyfikacji brakowało tylko cudu. Obecnie za cud uznano nadzwyczajne wydarzenie z 2001 r.
Wtedy bowiem 66-letnia kobieta doznała wylewu krwi do mózgu, połączonego z jednoczesnym lekkim zawałem serca. Efektem był paraliż obu nóg i jednej ręki. Jej stan był na tyle katastrofalny, że nie nadawała się do operacji. Dlatego też przewieziono ją na oddział zachowawczy.
Tam z chorą nie było kontaktu, a personel utrzymywał jedynie jej czynności wegetatywne: oddychanie, bicie serca itd. Nie dawano kobiecie dużych szans na przeżycie. Gdyby jednak nawet nie umarła i odzyskała przytomność, to i tak na zawsze pozostałaby jej „pamiątka” po wylewie i zawale: osłabienie siły i zasięgu sparaliżowanych wcześniej nóg i ręki, czyli ich niedowład; zaburzenia mowy oraz ciągła hospitalizacja.
Wszystko jednak skończyło „happy endem”. W czasie śpiączki chorej przyśniła się Hanna Chrzanowska. Uśmiechała się i zapewniała: „Wszystko będzie dobrze”.
Wkrótce kobieta wybudziła się ze śpiączki, a zaskoczeni lekarze stwierdzili, że ich pacjentka nie tylko normalnie mówi, ale też rusza unieruchomionymi do tej pory kończynami. Leczenie trwało jeszcze jakiś czas, ale mieszkanka Krakowa wróciła do zdrowia.
Dlaczego jednak akurat w tej konkretnej sprawę zainterweniowała przyszła błogosławiona? Otóż uzdrowiona kobieta miała koleżankę pielęgniarkę. W dniu, w którym miały miejsce opisane wyżej nieszczęśliwe wydarzenia (wylew i zawał) pielęgniarka ta uczestniczyła w comiesięcznej mszy świętej odprawianej z prośbą o beatyfikację Hanny Chrzanowskiej.
Na te msze chodziły głównie członkinie Katolickiego Stowarzyszenia Pielęgniarek i Położnych. Do niego należała również wspomniana pielęgniarka. Ona też wezwała zgromadzone na Eucharystii koleżanki z wymienionego Stowarzyszenia do odmówienia nowenny w intencji uzdrowienia chorej 66-latki z Krakowa za przyczyną sługi Bożej Hanny Chrzanowskiej.
Nowenna rozpoczęła się od razu, czyli zaraz po apelu w tej sprawie. I była skuteczna, jak dowodzi fakt niespodziewanej poprawy stanu osoby, za którą się modlono. A ponieważ Chrzanowska była pielęgniarką, można powiedzieć, że swoim wstawiennictwem uczyniła przysługę koleżankom po fachu.
Dodajmy na koniec, że ten artykuł powstał w dużej mierze dzięki uprzejmości ks. Andrzeja Scąbra. referenta ds. kanonizacji archidiecezji krakowskiej. Udzielił on bowiem chętnie informacji niezbędnych do opisania cudu dokonanego za przyczyną Hanny Chrzanowskiej. Ks. Scąber zdementował również informację funkcjonującą w internecie, jakoby osobą, która dała podstawy do beatyfikacji Hanny Chrzanowskiej był niewierzący mężczyzna, który po cudownym uleczeniu z tętniaka mózgu nawrócił się na katolicyzm.
Artykuł ukazał sie na portalu Aleteia
{:}{:en}Hanna Chrzanowska dreamed of a sick patient during the coma. She smiled and said: „Everything will be fine.” And all this thanks to the pious nurses from Krakow. This is the story of a miracle that has been approved by the Vatican.
The miracle that we’re talking about took place in Krakow. The city with which Chrzanowska was multi-family and professionally connected. Although she was born in Warsaw (1902), she came to Krakow when she was only 8 years old and there she made the most important life decision: to become a nurse.
In the time of the Second Polish Republic she was staying in Warsaw or on foreign scholarships. But from the outbreak of World War II she was in Krakow until the end of her life. There she started cooperation with cardinal Adam Sapieha, then with Cardinal Karol Wojtyla.
Thanks to the kindness of the future Pope, Hanna Chrzanowska managed to realize her idea of parish nursing. It consisted in providing help to the sick from the parish not only in the form of a priest’s service or material gifts, but also as a nurse’s job. And because Hanna herself was very religious and attended a mass every day, she also tried to make it also in the homes of the bedridden.
Her activity did not stop even cancer. She died in 1973, and 25 years later the beatification process began. In 2015, a decree was issued about the heroism of her life and virtues. Only a miracle was missing for beatification. At present, an extraordinary event from 2001 was recognized as a miracle.
At that time, a 66-year-old woman suffered a brain hemorrhage accompanied by a mild myocardial infarction. The result was paralysis of both legs and one hand. Her condition was so catastrophic that it was unsuitable for surgery. That is why she was transported to a conservative unit.
There, there was no contact with the patient, and the staff only kept her vegetative activities: breathing, heartbeat, etc. There was no chance for the woman to survive. However, if she did not even die and regain consciousness, her remembrance would remain forever after the stroke and infarction: the weakening of strength and range of previously paralyzed legs and hand, or their paresis; speech disorders and continuous hospitalization.
Everything, however, ended with a „happy ending”. Hanna Chrzanowska dreamed during her coma. She smiled and said: „Everything will be fine.”
Soon, the woman woke up from a coma, and surprised doctors said that their patient not only talks normally, but also moves the limbs immobilized so far. The treatment lasted for some time, but the resident of Krakow recovered.
Why, however, did the blessed one intervene in this particular matter? Well, a healed woman had a nurse friend. On the day on which the unfortunate events described above (strokes and infarcts) took place, the nurse participated in a monthly mass celebrated with a request for the beatification of Hanna Chrzanowska.
The members of the Catholic Association of Nurses and Midwives mainly went to these masses. The nurse also belonged to him. She also called on the Eucharist gathered friends from the said Association to refuse a novena for the healing of a sick 66-year-old from Krakow due to the servant of God Hanna Chrzanowska.
The novena began immediately, ie immediately after the appeal in this matter. And it was effective, as evidenced by the unexpected improvement in the condition of the person for whom they were prayed. And because Chrzanowska was a nurse, it can be said that through her intercession she did a favor to her colleagues.
Let us add that this article was largely thanks to the kindness of Fr. Andrzej Scąbra. referent for the canonization of the Archdiocese of Krakow. He gave willingly the information necessary to describe the miracle performed due to Hanna Chrzanowska. Ks. Scąber also denied the information functioning on the Internet, that the person who gave the grounds for the beatification of Hanna Chrzanowska was an unbelieving man who after a miraculous healing from a cerebral aneurysm converted to Catholicism.
The article appeared on the Aleteia portal
{:}
0 komentarzy