{:pl}Rachunek sumienia pielęgniarki{:}{:en}Nurses’ conscience account{:}

2017/08/06

{:pl}


Hanna Chrzanowska

Rachunek sumienia pielęgniarki

I

1. Jestem pielęgniarką. Jestem katoliczka. Czy mogę sobie powiedzieć z czystym sumieniem:  „jestem pielęgniarką katolicką”?

2. Moja praca, to nie tylko mój zawód, ale powołanie. Powołanie to zrozumiem, jeśli przeniknę i przyswoję sobie słowa Chrystusa „nie przyszedłem, aby mnie służono, ale abym służył”.

3. Moje powołanie realizować muszę niezależnie od tego, czy i jakie mam obowiązki rodzinne, pełniąc pracę pielęgniarską w duchu służenia i miłości.

4. Bóg złożył w moje ręce talenty i nie wolno mi ich marnować. Sam Chrystus przez swoją działalność wśród chorych wskazuje mi drogę postępowania.

II

1. Każdy uczynek miłosierdzia Chrystusa by! samą świętością. Minio to Chrystus uchodził od ludzi, aby się modlić. Czy idę w Jego ślady? Czy nie łudzę siebie mniemając, że się „modlę pracą”? Mam czas na tyle spraw poza nią! Czy naprawdę nie mogę znaleźć trochę czasu tylko dla Boga? Czy się modlę o siły, czy dziękuję Bogu za moje powołanie?

2. Czy nie zaniedbuję Mszy Świętej w nie dzielę i święta, zasłaniając się zmęczeniem?

3. Czy staram się głębiej poznawać moją religię przez lekturę, rozmowę, uczęszczanie na konferencje religijne? Jeśli nie – to dlaczego? Przez zarozumiałość, lenistwo? Może nie chcę usłyszeć prawdy o sobie?

4. Czy pamiętam, że Bóg na mnie patrzy i wszystko dostrzega? Czy nie pracuję dla efektu, dla pochwały, dla olśnienia otoczenia?

5. Dobro, które pełnię, jest tylko odblaskiem dobroci Boga. Czy nie chwaliłam się moją pracą? Czy nie zachwycałam się sama sobą?

6. Czy pracuję nad wyrobieniem w sobie cech dobrej pielęgniarki i czy nie zniechęcam się w tej pracy?

III

1. Czy rozumiem godność swojego zawodu i czy staram się słowem i czynem dawać temu wyraz? Czy rozumiem, że wychodzenie poza krąg moich pielęgniarskich obowiązków i sięganie do funkcji lekarza jest zbaczaniem z drogi mojego powołania?

2. Czy jako pielęgniarka katolicka poczuwam się do współodpowiedzialności za mój zawód? Co robię aby go podnieść? Czy się nie uchylam w tym zakresie od prac społecznych?

3. Jeśli jestem mężatką, mam dzieci, a mimo to pracuję zawodowo, jak łączę oba obowiązki? Czy jako pielęgniarka zdobywam się na taką rzetelność, aby moje sprawy osobiste nie przynosiły uszczerbku powierzonym mojej opiece, czy to w szpitalu, czy w poradni i w terenie? Czy – odwrotnie – nie zaniedbuję obowiązków rodzinnych dla pracy zawodowej? Może nabieram jej za dużo, wyżywając się w niej niepotrzebnie? Może tylko w pracy jestem pogodna i uprzejma, a potem „odprężam się” we własnym domu złym humorem i niecierpliwością? A może dzieje się odwrotnie?

4. Jak wypełniam obowiązki zawodowe, czy jestem punktualna, sumienna w wykonywaniu zleceń, czy pracuję według prawideł sztuki pielęgniarskiej w szpitalu, poradni, w domu chorego?

5. Może pracuję wśród nowoczesnych wyposażeń, wśród najdoskonalszych zdobyczy medycyny. Czy pamiętam, że wynalazczość i zdobycze naukowe odbijają chwalę Boga Stworzyciela ludzkiej myśli? Czy sama staram się dokształcać?

6. Czy jestem prawdomówna? Czy miałam odwagę przyznawania się do popełnionych błędów i pomyłek, czy odwrotnie – zatajałam, albo fałszowałam fakty, aby chronić swoją opinię? Czy byłam sumienna w sprawozdaniach ustnych i piśmiennych, w dokumentacji, statystykach?

7. Czy szanowałam własność społeczną? Nie niszczyłam jej, nie zabierałam? Czy zwróciłam wszystkie pożyczone przedmioty?

8. Jaki jest mój stosunek do spraw bytu mojego i koleżanek? Czy miałam odwagę występowania ze słusznymi żądaniami jego polepszenia? Czy nie brałam udziału w strajku, czy do niego nie namawiałam? Czy nie zdobywałam nieuczciwie pieniędzy lub innego wynagrodzenia? Mogła to być przymówka o „nagrodę” od opuszczającego szpital, skarżenie się na ciężkie warunki. Czy nie brałam pieniędzy z góry „aby lepiej pielęgnować”, albo czy się nie umawiałam z rodziną chorego o późniejszą nagrodę – czy rozumiem, że to zwyczajna łapówka? Może namawiałam na leki, które chciałam sprzedać, choć nie byty im potrzebne? Może za leki, które otrzymałam do sprzedaży brałam za wysokie ceny? Może brałam za wysokie honoraria za prywatną praktykę, nie uwzględniając możliwości chorych? Czy mimo niskich poborów pracowałam bez zarzutu?

9. Jak reagowałam wobec konieczności przedłużenia godzin pracy – w razie zastępstwa, epidemii, konieczności dodatkowych odwiedzin domowych, pozostania przy ciężko chorym?

10. Czy nie mam sobie nic do wyrzucenia w zachowaniu się wobec męskiego personelu i chorych mężczyzn? Jeśli w pracy jest wszystko w porządku, to jak wygląda moje życie prywatne? Czy rozumiem, że moralności Pan Bóg nie dzieli na „prywatną” i „pracowniczą” i Jego przykazania są niezmienne?

11. Czy dbałam o własne zdrowie? Czy nie przemęczałam się niepotrzebnie, brawurując: „mnie i tak nic nie będzie”? Czy tryb mojego życia nie podkopuje moich sił do pracy?

IV

1. Jaki jest mój stosunek do chorego człowieka? Czy zdobywam się na stały, świadomy wysiłek, aby nie popaść w oschłość i rutynę?

2. Czy modlę się za chorych i wszystkich powierzonych mojej opiece?

3. Czy nie uchylam się od istotnego pielęgnowania chorych, uciekając się do wykonywania zabiegów „wyższych” i bardziej efektownych, niepotrzebnie zastępując lekarzy?

A przecież chorzy najbardziej odczuwają naszą miłość, kiedy ich myjemy, karmimy, kiedy ich wygodnie układamy! Czy robię wszystko co w mojej mocy, aby chorym zapewnić tę właśnie opiekę albo osobiście, albo przez umiejętne zorganizowanie pracy własnej i innych? Czy od tych prac istotnie pielęgniarskich nie wymigiwałam się wmawiając sobie, że muszę wykonać inne, a te specjalnie sobie wyszukiwałam, np. jeszcze jedno porządkowanie apteczki, albo pisanie historii choroby za lekarzy? Może zaniedbując chorych chodziłam przyglądać się ciekawym zabiegom?

A w pielęgniarstwie otwartym – może wmawiałam sobie, że nie mam czasu na odwiedziny, wynajdując sobie za to np. niekonieczne porządkowanie kartotek?

4. Czy nie traktuję chorych jak numery, jak przypadki chorobowe, zapominając o osobowości każdego z nich? Czy pamiętam, że operacja dla mnie setna jest pierwszą dla chorego? Że każdy noworodek, którego spośród wielu zanoszę matce, jest jej największym ukochaniem?

5. Czy ze zdwojoną życzliwością pielęgnowałam nieprzytomnych, dzieci i starców? Czy otaczałam specjalną opieką zatroskanych i baczących?

6. Jaki był mój stosunek do umierających? Może nie było przy nich nikogo z rodziny – czy zrobiłam wszystko, aby ją zastąpić? Czy nie zdarzyło mi się bezczynnie siedzieć w dyżurce, pozostawiając umierającego samemu sobie?

7. Jak traktowałam sprawy religijne chorych? Czy o nie dbałam? Ale – czy nie byłam zbyt natarczywa, postępując według jakiegoś schematu? Czy zrobiłam wszystko, co w mojej mocy. aby ciężko chory przyjął Sakramenty święte? Czy ochrzciłam niemowlęta zagrożone śmiercią? Jak wyglądała moja współpraca z kapelanem szpitalnym? Czy ułatwiałam mu pracę zapewniając, o ile możności spokój na sali chorych, udzielając wyjaśnień, dzieląc się spostrzeżeniami?

8. Jaki był mój stosunek do rodziny chorego? Czy starałam sieją rozumieć? Czy byłam cierpliwa nawet wtedy, kiedy mi się wydawała nudna i nachalna? A gdyby chore było moje dziecko, albo mój ojciec

9. Jaki był mój stosunek do tych, których odwiedzałam w domach? Czy odwiedziny wykonywałam sumiennie, życzliwie? Czy się nie zrażałam niepowodzeniem? Czy napotkawszy chorego obłożnie w domu, starałam się go pielęgnować?

10. Czy zachowywałam tajemnicę zawodową nie tylko w stosunku do rozpoznania choroby, ale i do trosk, kłopotów, powierzonych mi przez chorego lub rodziny odwiedzane w domu?

11. Czy starałam się chorym sprawiać jak najmniej bólu przy zabiegach? Czy nie obnażałam chorych niepotrzebnie, nie szanując wstydliwości ich własnej, ani innych dorosłych i dzieci?

12. Czy rozumiem, że do moich obowiązków należy dbanie o psychikę chorych? Czy starałam się znaleźć czas na rozmowę, czy miałam dosyć cierpliwości? Czy starałam się o rozrywkę dla chorego dziecka? Czy starałam się wśród chorych o atmosferę spokoju i pogody?

13. Czy nie dawałam im odczuć mojego zmęczenia i pośpiechu? Czy nie dawałam chorym przyrzeczeń bez pełnego przeświadczenia, że ich dotrzymam? Czy ich dotrzymywałam?

14. Czy uprzedzałam życzenia, okazywałam troskliwość nieproszona? Czy pamiętam, że Chrystus działał wśród swoich chorych natychmiast, nie zwlekając, wychodząc naprzeciw – a Matka Boska pełniła usługi „z kwapieniem”?

15. Czy chorym, do których nie mam sympatii, nie okazuję mniejszej troski, niż tym sympatycznym? Czy zwalczałam wstręt? Czy nie skarżyłam się na niewdzięczność, nie wymawiałam jej chorym i rodzinom? A przecież tylko jeden trędowaty podziękował Chrystusowi!

16. Jak traktuję sprawę życia nienarodzonych? Czy znam dokładnie stanowisko Kościoła, postępuję zgodnie z nim i w myśl jego udzielam wskazówek? Czy mam odwagę przekonań odmawiając pomocy w śmiercionośnych zabiegach? Czy nie stchórzyłam w tym względzie, bojąc się o posadę, stanowisko? Czy nie wyśmiewałam rodzin wielodzietnych? Czy w razie zagrożenia życia nienarodzonego poczyniłam wszystko, co w mojej mocy, aby je ratować?

17. Czy otaczałam specjalną opieką matki niezamężne, starając się w aby nich rozdmuchać, tłumioną miłość macierzyńską i zapewnić im możliwe warunki bytu?

18. Czy nie żywiłam pogardy dla „mętów społecznych”, alkoholików, chuliganów, prostytutek? Czy nie machnęłam ręką: „dla takich nie warto się męczyć”?

V

Jaki jest mój stosunek do współpracowników: lekarzy, pielęgniarek, pracowników fizycznych i innych osób zespołu, w którym pracuję?

1. Jeśli pracuję w atmosferze intryg, zawiści, lenistwa, plotek, nieodpowiedzialności, przekupstwa – to czyjej nie uległam, czy przeciwnie – starałam się ją oczyścić? Czy nie rozjątrzyłam zaognionych sporów, tylko przeciwnie – starałam się o ich załagodzenie, o zgodę? Czy nie obrażałam się, nie byłam drażliwa, małostkowa, nie wybaczająca przykrości jakich doznałam?

2. Czy zdaję sobie sprawę, że moim obowiązkiem jako katoliczki jest apostolstwo, przede wszystkim – apostolstwo przykładem? Czy nie obnosiłam się ze swoją żarliwością i pobożnością?

3. Może między mymi współpracownikami są niereligijni ale porządni ludzie, a inni praktykujący, są mniej obowiązkowi, mniej przejęci chorymi? Czy wobec tego nie daję się zwieść pokusom przeciw wartości wiary?

4. Czy nie bałam się narażać zwierzchnikom i koleżankom tam, gdzie zachodziła konieczność przeciwstawienia się czemuś, co kolidowało z dobrem chorych? Czy nie kryłam tchórzliwie cudzych błędów, nie tolerowałam zła? Czy nie tolerowałam cudzej nieuczciwości przez źle rozumiane koleżeństwo?

5. Czy wobec lekarzy zachowałam godność mego zawodu? Czy starałam się, aby chorzy szanowali autorytet lekarski?

6. Czy chętnie zastępowałam koleżanki w razie potrzeby, bez wymawiania przysługi, czy odwiedzałam chore koleżanki, okazywałam im współczucie w nieszczęściu? Czy byłam słowna, czy liczyłam się z cudzym czasem?

Czy nie czekano na mnie na próżno?

7. Jaki był mój stosunek do koleżanek dopiero początkujących? Czy nie gasiłam ich zapału, nie obniżałam poziomu pracy? Czy im pomagałam, dzieliłam się doświadczeniami, czy byłam dla nich wyrozumiała? Jaki był mój stosunek do pielęgniarek niżej kwalifikowanych ode mnie? Czy im nie okazywałam lekceważenia, nie zniechęcałam do prac im przeznaczonych, zapominając, że wszystkie prace są równie ważne, bo służą chorym? Czy dbałam o dokształcanie koleżanek?

8. Jaki był mój stosunek do personelu fizycznego? Czy byłam dość wymagająca a jednocześnie uprzejma i życzliwa, czy byłam mu wzorem przez własną sumienność i pracowitość?

10. Jeśli stoję na odpowiedzialnym stanowisku – czy daję dobry przykład osobiście pracując przy chorych, gdy mi czas na to pozwala? Czy jestem dosyć wymagająca, czy nie jestem zbyt pobłażliwa, dbając o swoją popularność? Czy nie ustaję w staraniach o podwyższenie poziomu zawodowego i moralnego pielęgniarek? Czy nie zamykam się w swoim gabinecie i nie chcę wiedzieć i myśleć o tym co się dzieje – po co w takim razie jestem? Czy dosyć dbam o sprawy bytowe podległego mi personelu?

{:}{:en}

Hanna Chrzanowska

A Nurses Examination of Conscience

Part I

  1. I am a nurse. I’m a Catholic. Can I say with a clear conscience: “I am a Catholic nurse”?
  2. My job is not only my profession but also my vocation. I will comprehend this vocation if I enter into and make my own Christ’s words, “I did not come to be served, but to serve me.”
  3. I must fulfill my vocation regardless of whether and what kind of family responsibilities I may have; performing my nursing work in a spirit of service and love.
  4. God has put talents in my hands and I must not waste them. Christ himself through his activities among the sick shows me how to behave.

Part II

  1. Every act of Christ’s mercy was a manifestation of holiness. In spite of this Christ would still retire from people in order to pray. Do I follow his example? Do I delude myself thinking that “my work is my prayer’?  And yet I have time for so many other activities outside of work! Can I really not find some time just for God? Do I pray for strength, or thank God for my vocation?
  2. Do I neglect Holy Mass on Sundays and feast days, convincing myself that I am tired.
  3. Do I try to get to know my religion more deeply through reading, discussions, attending religious conferences? If not – why? Because of arrogance or laziness? Maybe I do not want to hear the truth about myself?

  4. Do I remember that God looks at me and sees everything? Am I only working to make an impression, to gain praise, or to dazzle those working with me?
  5. The good that I achieve is only a reflection of the goodness of God. Have I boasted about my work? Do I admire myself?
  6. Do I work on developing in myself the qualities of a good nurse and not become discouraged in this work?

Part III

  1. Do I appreciate the dignity of my profession and do I try to express it in words and deeds? Do I understand that going beyond my nursing duties and reaching for the physician’s role is a departure from the path of my calling?
  2. As a Catholic nurse, do I feel co-responsibility for my profession? What am I doing to raise its status? Do I evade social involvement in this area?
  3. If I am married, and I have children, and yet work professionally, how do I combine both responsibilities? As a nurse, am I sufficiently committed that my personal concerns do not jeopardize those patients entrusted to my care, be they in the hospital or the clinic or in the community? Or – alternatively – do I neglect my family responsibilities in preference for my work? Perhaps I am taking on too much work, immersing myself in it unnecessarily? Maybe I am cheerful and polite only at work, but then unwind at home in a foul irritable mood? Or maybe it’s the other way round?
  4. How do I fulfill my professional duties; am I punctual, conscientious in carrying out orders, do I work according to nursing principles in the hospital, clinic, or in the patient’s home?
  5. Maybe I work with modern equipment, among the most advanced achievements of medicine. Do I remember that these inventions and scientific achievements reflect the glory of God, the Creator of human thought? Do I try to continually improve myself professionally?
  6. Am I truthful? Do I have the courage to admit my errors and mistakes, or maybe not, concealing or falsifying facts to protect my opinion? Was I conscientious in my verbal and written reports, documentation, and statistics?
  7. Do I respect common property? Have I destroyed it or misappropriated it? Have I returned everything I have borrowed?
  8. What is my attitude towards my own status and the status of my colleagues? Do I have the courage to intervene with legitimate demands for its improvement? Do I take part in strikes or have I encouraged others to participate? Have I received money or other remuneration dishonestly? This could have been ‘compensation’ or a bonus upon leaving a hospital, or for complaining about harsh conditions. Did I take money in advance “to better care for a hospital patient”, or did I negotiate a fee with a family for compensation later, while on a salary; do I understand that this is simply a bribe? Do I suggest the use of medications which I want to promote, although they are not needed? Perhaps I ask too high a price for medicines which I received for sale? Maybe I demanded too high a fee for private practice, not taking into account the financial resources of the sick? Despite a low salary do I work without reproach?
  9. How do I respond to the request to work extra hours – in the case of a standing in for someone, or an epidemic, or the need for additional home visits, or staying on with a seriously ill patient?
  10. Do I have anything to admit in regards to my behavior towards male staff and sick men? If everything is fine at work, what about in my private life? Do I understand that the Lord God does not divide morality into “private” and “work-related” spheres and that His commandments are immutable?
  11. Do I look after for my own health? Do I exhaust myself unnecessarily, claiming recklessly that “Nothing will happen to me”? Is my life style undermining my strength to work?

Part IV

  1. What is my attitude towards the sick person? Do I make a conscious effort not to fall into apathy and routine?
  2. Do I pray for the sick and all those entrusted to my care?
  3. Do I shy away from essential nursing care of the sick, resorting to more advanced and ‘effective’ treatments, unnecessarily replacing doctors?

And yet our patients sense our love the most, when we wash them, feed them, make them more comfortable! Do I do everything within my power to provide the sick with just such care, either personally or by skillfully organizing my own tasks or the work of others? Maybe I excuse myself from these genuine nursing tasks convincing myself that I need to do something else, while I all the time I especially search them out, for example, tidying up the first aid kit – one more time, or writing out medical histories for doctors? Perhaps I neglect the sick by going to watch interesting procedures?

In community nursing – maybe I have convinced myself that I do not have the time to make another home visit, but still manage to create for myself the task of unnecessarily tidying up nursing reports?

  1. Do I treat the sick simply as numbers, as sickness cases, forgetting about the unique personality of each one of them? Do I remember that the hundredth surgery for me, is the first one for the patient? That every newborn baby – from among many – which I am carrying out [of the nursery] to its mother, is her great love?
  2. Do I nurse with increased gentleness unconscious patients, children and the elderly? Do I encompass with special care the distressed and anxious?
  3. What is my attitude towards the dying? Maybe there is no one from their family with them – do I do everything I can to substitute for them? Were there occasions when I sat idly in the nurses’ station, leaving the dying patient to them self?
  4. How do I approach the religious concerns of the sick? Do I care for them? Was I maybe too insistent, following some set ideology? Did I do everything in my power to enable a seriously ill patient to receive the Holy Sacraments? Do I baptize infants threatened with death? What is my collaboration with the hospital chaplain like? Do I facilitate the chaplain’s work by providing, whenever possible, peace in the patients’ room, providing explanations, and sharing insights?
  5. What is my attitude towards the family of my patient? Do I try to understand them? Was I patient with them even when they seemed boring and intrusive to me? And what if it was my own child who was sick, or my father?
  6. What is my attitude towards those I visit at home? Do I carry out my visits conscientiously and kindly? Do I get discouraged by my lack of success?  When I come across a chronically sick patient during home visits, do I try and care for them?
  7. Do I maintain professional confidentiality not only in regards to the diagnosis of the disease, but also concerning the worries and problems entrusted to me by the patient and their families while visiting in their homes?
  8. Do I try to make procedures as painless as possible for the patients? Do I expose the sick unnecessarily, not respecting their modesty or that of other adults and children?
  9. Do I understand that my duties include caring for the psychological nature of the sick? Do I try to find time to talk to them, am I patient enough? Do I try to entertain an ill child? Do I try and create a peaceful and pleasant atmosphere for the sick?
  10. Do I let them feel my fatigue and haste? Have I given my patients promises without being full awareness that I may be unable to keep them? Do I keep promises?
  11. Did I anticipate their wishes, and show caring concern unrequested? Do I remember that Christ acted immediately among his sick people, without delay, going out to meet them – while the Mother of God went about her tasks “in haste”?
  12. Do I display less of a caring attitude towards those sick people, whom I do not have much sympathy for, than for those with whom I can empathize? Do I try and control my disgust? Do I complain about ingratitude, and point this out to the sick and their families? And yet only one person with leprosy thanked Christ!
  13. How do I approach concerns about the life of the unborn? Do I know the exact position of the Church, and do I act in accordance with it, and offering instructions in the light of it? Do I have the courage of my convictions to refuse help in lethal procedures? Do I back down in this respect, fearing for my job and position? Do I make fun of large families? In the case of a threat to the life of the unborn child, have I done everything in my power to save them?
  14. Do I embrace with special care unmarried mothers, attempting to rekindle their suppressed maternal love and assure them proper living conditions?
  15. Do I foster contempt for “social outcasts”, such as alcoholics, hooligans, prostitutes? Do I dismiss them saying, “they are not worth my effort?

Part V

What is my relationship with my colleagues: doctors, nurses, non-professionals and other people in the team in which I work?

  1. If I work in an atmosphere of intrigue, envy, laziness, gossip, irresponsibility, and corruption – do I succumb, or on the contrary – do I tried to clean it up? Do I exacerbate heated disputes or just the opposite – do I try and mitigate them and create harmony? Do I easily take offense, becoming irritable, petty; and am I unforgiving of slights?
  2. Do I realize that as a Catholic my duty is to evangelize, above all by example? But do I flaunt my zeal and devotion?
  3. Maybe among my colleagues are decent people who are however non-religious, while other practicing colleagues are less concerned about the sick and are less conscientious? Am I therefore led astray with temptations against the value ​​of faith?
  4. Am I afraid to expose my superiors and colleagues where there is a need to oppose something which interferes with the good of the patient? Do I cowardly hide the mistakes of others, and tolerate evil? Do I tolerate someone else’s dishonesty through a mistaken belief in collegiality?
  5. Do I maintain the dignity of my profession in regard to doctors? Do I try and encourage patients to respect medical authority?
  6. Do I willingly stand-in for my colleagues when necessary, without mentioning favors; have I visited sick colleagues, and shown them compassion for their misfortune? Am I trustworthy and mindful of other people’s time? Do they wait for me in vain?
  7. What is my attitude towards novice colleagues who are just beginners? Do I dampen their enthusiasm or lower the standard of work? Do I help them, share with them my experiences; am I understanding? What is my attitude towards nurses with less qualifications than myself? Do I show them disrespect, discouraging them from their assigned work, forgetting that all work is equally important, because it serves the sick? Do I care about my colleagues’ continuing education?
  8. What is my attitude towards the non-professional staff? Am I sufficiently demanding but at the same time polite and kind; am I a good role model for them by my conscientiousness and diligence?    
  9. If I am in a responsible position – do I set a good example by working with the sick, when time permits me? Am I quite demanding, or am I too lax, worried about my popularity? Have I given up trying to raise the professional and moral standards of nurses? Do I shut myself in my office and do not want to know and think about what’s going on – in which case why am I there? Do I care enough about the living conditions of my staff?

{:}

0 komentarzy